MICHAŁ LEW-STAROWICZ: To jest rozumowanie ewolucyjne. Pierwotnie sukces reprodukcyjny samca zależał od tego, ile partnerek był w stanie zapłodnić i jak dużo materiału genetycznego przekazać dalej. Natomiast sukces reprodukcyjny samicy ograniczał się do tego, ile potomstwa urodzi. Jednak wiele się zmieniło. Okres nabywania pełnej samodzielności u człowieka trwa co najmniej kilkanaście lat. Konieczność wydłużenia opieki rodzicielskiej promuje długie, stabilne związki.
ESQ: Z badań wynika, że jeśli chodzi o zdradę, polscy mężczyźni wciąż prowadzą, choć kobiety ich już doganiają.
MLS: Na tego typu badania i raporty trzeba patrzeć z dystansem, bo nie są miarodajne. Choć według różnych doniesień, w ciągu całego życia zdrady – w rozumieniu kontaktu seksualnego odbywanego poza stałym związkiem – dopuszcza się od kilkunastu do ponad 50 procent mężczyzn. W przypadku kobiet zaś statystyki są jeszcze bardziej rozstrzelone: od kilku do kilkudziesięciu procent. Widać więc, że zdrada nie jest zjawiskiem zarezerwowanym dla mężczyzn.
ESQ: Nawet mi to przez myśl nie przeszło.
MLS: Zwłaszcza że, jak wykazują niektóre badania, dość znaczny odsetek mężczyzn nieświadomie wychowuje nie swoje potomstwo. To kobieta jest pewna, że urodziła własne dziecko. Dla mężczyzny to wcale nie musi być oczywiste. Badanie ojcostwa nie jest wykonywane rutynowo. Na szczęście z reguły jednak sobie ufamy pod tym względem.
ESQ: Czy mężczyzna zdradza inaczej niż kobieta? Stereotyp jest taki, że panowie bazują na seksie, a panie na uczuciach.
MLS: Przede wszystkim ludzie różnie podchodzą do samej definicji zdrady. Dla jednych jest to już samo flirtowanie z kimś obcym. Dla drugich – pocałunek, a dla jeszcze innych – wyłącznie kontakt seksualny. Generalnie faktycznie mężczyźni są gotowi na kontakt fizyczny bez zaangażowania uczuciowego, a dla kobiet częstym motywem zdrady są emocje. To drugie staje się większym zagrożeniem dla stałego związku niż sam kontakt seksualny.
ESQ: Usłyszałam od znajomej psycholożki, że w Polsce zapanowała otwartość w mówieniu o zdradzie, a w niektórych środowiskach ten temat staje się wręcz modny.
MLS: Z moich obserwacji wynika, że trudno mówić o modzie na zdradę. Wskazałbym raczej na większe przyzwolenie na zmianę partnera i rozerwalność małżeństwa. W Polsce z roku na rok wzrasta liczba rozwodów, więcej jest nieformalnych związków. Bardziej liberalnie podchodzimy do instytucji małżeństwa, rodziny, ale niekoniecznie do zdrady.
ESQ:Dlaczego zdradzamy?
MLS: Możemy wyróżnić dwa modele zdrady. Jeden jest oparty na fascynacji erotycznej, na pożądaniu seksualnym lub na zakochaniu się w innej osobie. Drugi model bywa bardziej skomplikowany: to efekt problemów w podstawowym związku, powodujący coraz większy dystans emocjonalny.
ESQ: A konkretnie?
MLS: Wygaśnięcie uczuć. Deficyt bliskości – dotyczy często związków, w których pojawiają się dzieci. Partnerzy są przeciążeni obowiązkami, czasem zbyt mocno wchodzą w role rodziców. Częściej mężczyźni czują się odstawieni na boczny tor przez partnerkę, która naturalnie koncentruje się na dziecku. Innym powodem są niekończące się nieporozumienia i konflikty, z którymi para się zmaga. Kolejna rzecz: dysproporcja potrzeb seksualnych. W pierwszej fazie związku obie strony uprawiają seks chętnie i często, potem mogą pojawić się rozbieżności. I wtedy jedna strona, która potrzebuje seksu częściej niż druga, zaczyna mieć problem. Przyczyną zdrady może być także zbyt mała ilość czasu, którą para spędza ze sobą. Jeśli oboje intensywnie pracują, wyjeżdżają osobno (np. służbowo), to relacja siłą rzeczy ulega ochłodzeniu. Do tego pojawia się więcej okazji, aby poznać nowe, atrakcyjne osoby. Czasem zdrada wynika z potrzeby dowartościowania siebie samego, z własnych kompleksów czy kryzysów wewnętrznych. Wcale nierzadko jej powodem bywa brak wcześniejszych doświadczeń seksualnych. Mężczyzna, który od lat ma stałą partnerkę, pierwszą i jedyną w życiu, zadaje sobie pytania: „Czy wszystkiego już doświadczyłem? Czy wszystko poznałem?”. I bywa, że odpowiedzi szuka w ramionach innej.
„Esquire” nr 5 wrzesień/październik 2017, s. 26 (rozmawiała: Magdalena Kuszewska)